'Nie mogę być z mężczyzną, którego kocham.
Nie mogę z nim być, jeśli mnie źle traktuje.
Nie mogę go zobaczyć, nie mogę do niego zadzwonić.'
Co dzień ze snu budził mnie poranny promień światła przedzierający się przez okno, zapach śniadania, które robił dla nas Harry lub Jego ciągle dzwoniący telefon. Tym razem na nogi postawił mnie przeraźliwy, głośny trzask. Spojrzałam na zegarek - 5.43. Co mogło chcieć zakłócić mój spokój o takiej godzinie? Nie zdążyłam jeszcze zastanowić się nad odpowiedzią, a huk rozległ się kolejny raz po mieszkaniu. Wsunęłam swoje pantofle w kształcie kocich głów na stopy i z zamiarem znalezienie źródła hałasu udałam się w głąb mieszkania. Nie długo było mi szukać, bo już po chwili usłyszałam męski głos za drzwiami. Harry? Podbiegłam i otworzyłam je, a chłopak za nimi wręcz spadł na mnie z całą siłą jaką napierał na drzwi, przez co nie utrzymałam równowagi. Runęłam razem z Zielonookim na podłogę, był nade mną i podpierał się rękami po obu stronach mojej głowy.
- Lu-lubię być na g-górze. - wyjąkał i posłał mi zawadiacki uśmiech.
Woń alkoholu jaka uniosła się z Jego ust przyprawiła mnie o mdłości. Wyślizgnęłam się spod Harry'ego po czym pomogłam Mu wstać. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się w jakim stanie jest, a ten widok wcale nie należał do wymarzonych. Jego fryzura była w kompletnym nieładzie, a kosmyki plątały się po całym czole. Czarna koszula rozpięta była do połowy, a spodnie lekko opuszczone. I te rozbiegane oczy, którymi śledził każdy mój ruch. Ani na moment nie przestawał się uśmiechać. Przez chwilę zastanawiałam się co mam zrobić, pomóc mu, a może wyrzucić za drzwi ? Ale to w końcu Jego mieszkanie więc może to ja jestem tu nieproszonym gościem ? Westchnęłam głośno i z największym spokojem na jaki w tym momencie było mnie stać powiedziałam:
- Widzę, że bardzo ciężko pracowałeś. - ta dyskusja nie miała najmniejszego sensu, chłopak i tak nawet nie będzie pamiętał, ze w ogóle rozmawialiśmy. - Jesteś skończonym dupkiem, wiesz?
Łzy napłynęły mi do oczu. Czemu za każdym razem kiedy już było lepiej, kiedy na nowo zdążyłam zapomnieć o tym co złe i zakochać się w Nim od nowa, On musiał znowu wszystko psuć? W ten tak ważny dla mnie dzień - właśnie dziś razem mieliśmy świętować Nowy Rok, a nad ranem obiecał odwieźć mnie na lotnisko. To były nasze ostatnie wspólne chwile, które zaplanowałam w każdym najmniejszym szczególe, miało być i d e a l n i e. Po raz kolejny się na nim zawiodłam, wszystkie negatywne emocje kumulowały się we mnie od dłuższego czasu. Zacisnęłam pięści. Szybkim krokiem podeszłam do mojego pijanego księcia i spoliczkowałam Go. Chłopak zakołysał się i gdyby nie ściana na pewno wylądowałby znowu na podłodze. Oszołomiony jedynie próbował wyprostować się i utrzymać równowagę. Ja natomiast nie traciłam czasu, nałożyłam na siebie sweter, który leżał w sypialni, spakowałam parę swoich rzeczy jakie zdążyłam tu kupić i wyszłam. Nie obejrzałam się nawet za siebie. Zawsze ja przepraszałam i starałam się być lepsza za to On bez skrupułów po raz kolejny mnie okłamał.. Miał rację, nie umiemy już sobie zaufać, z miłości do nienawiści - czyli krótka historia mojego życia.
Minął już tydzień odkąd wróciłam z Londynu. Po 13 godzinach przeczekanych na lotnisku wsiadłam w samolot. Dystans jaki nas dzielił po raz pierwszy wydał mi się czymś genialnym. Cieszyłam się, że w końcu zdałam sobie sprawę jakie to wszystko było bezsensu. Ta miłość mnie ograniczała, byłam więźniem własnych uczuć. Namiętne pożądanie zmieniło się w rutynę i przyzwyczajenie. Zostały tylko piękne wspomnienia.
Najgorzej było z rodzicami, pomimo tego, że jestem już pełnoletnia oni ciągle wchodzili z butami w moje życie. Mama z góry założyłam, że pogodziłam się z Harrym i gdy tylko wróciłam nie mówiła o niczym innym jak to, że cieszy się, że znowu będzie mogła Go zobaczyć. Gdy tylko uświadomiłam ją, że sytuacja wygląda jeszcze gorzej nic nie odpowiedziała, nie rozmawiałyśmy o tym od tamtego czasu. Starałam się powrócić do normalnego stanu rzeczy, chodziłam na zakupy z koleżankami, uczyłam się, spędzałam więcej czasu z rodziną. Wszystko tylko, żeby znowu nie zamknąć się w sobie i nie mieć za dużo czasu na rozmyślenia, które raniły mnie doszczętnie. Ale czy naprawdę umiałam nagle stać się przeciętną osobą? Moje życie półtorej roku temu wywróciło się do góry nogami. Mój chłopak był światową gwiazdą, pojawiałam się na łamach czasopism, a nawet fanki boysbandu podzielone były na moje zwolenniczki i antyfanki. Aparaty otaczały nas z każdej strony przez co prywatność ceniliśmy sobie jak nikt inny. I ta nuta tajemnicy przez pierwsze miesiące chodzenia ze sobą, kiedy w ciemnych okularach i kapturach uciekaliśmy z restauracji. Zawsze znajdywałam plusy i minusy tego wszystkiego, rozstawaliśmy się i schodziliśmy z powrotem kilka razy. Bo w końcu, która dziewczyna oparłaby się tym słodkim dołeczkom, które były idealnym dopełnieniem najbadziej perfekcyjnego uśmiechu jaki dany jest zobaczyć? Z miłości do nienawiści i odwrotnie, ciąg dalszy.
- Meg, opowiadaj ! Jak było na randce ! - moja najlepsza przyjaciółka Astrid nie umiała opanować ekscytacji nawet w miejscu publicznym.
- Ad, daj spokój, tego nie można nawet nazwać randką. - czułam jak moje policzki się czerwienią - po prostu spacerowaliśmy po parku.
Na wspomnienie tamtego wieczoru od razu uśmiech wkradł się na moją twarz. Nasze złączone dłonie, wzrok, którego nie mogliśmy od siebie oderwać.
- Powiedz chociaż jak ma na imię ten szczęściarz, z którym się umawiasz. - z podniecenia Ad machała rękami i piszczała.
Kochałam tą wariatkę, tylko na niej mogłam w stu procentach polegać, była jak siostra, której nigdy los mi nie podarował.
- Ma na imię Ryan.
______________________________________
Wydaję mi się, że ten rozdział nie należy do najbardziej ekscytujących, ale czasami historia musi mieć nieciekawy wstęp, żeby zakończenie mogło być pełne wrażeń. :)
Jeśli czytaliście wszystkie rozdziały wiecie kim jest Ryan. Więc co będzie dalej?
P.S. Nie wiem czy ten blog jest aż tak straszny, że nie zostawiacie po sobie komentarzy? Bo czasami mam wątpliwości co do jego jakości, więc jeśli jesteście zainteresowania tą historią proszę podzielicie się swoimi wrażeniami ! x
Więc.... Super piszesz. Jestem twoja czytelniczką od niedawna i bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Nooooo ale dlaczego Meg i Harry nie mogą być razem ? Noo dlaczego ? Niech ten cały Ryan spieprza... To tyle ode mnie. Życzę weny i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, to bardzo miłe. :) mogę zdradzić Ci tylko tyle, że Harry w końcu zda sobie sprawę, że Meg to ta jedyna. Ale czy nie będzie za późno? soon xx
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń