26 listopada 2013

VII - ' I've nothing without you '


'Bez ciebie nie mam niczego.
Moje marzenia i wszystkie światła
nic bez ciebie nie znaczą.'




Po raz pierwszy od dłuższego czasu obudziłam się wyspana. Może to dlatego, że nie musiałam się o Niego martwić. Usnęłam w Jego ramionach, a gdy delikatnie uniósł mnie, aby zanieść do sypialni zacisnęłam jedynie mocniej oczy, żeby przypadkiem nie zauważył i nie odstawił mnie na miejsce. Zapach Harry'ego działał na mnie jak narkotyk, choć ostatnio unikałam tego słowa jak ognia. 
Pełna energii i z pozytywnym nastawieniem podniosłam się z łóżka i zatopiłam stopy w miękkim, białym dywanie. Rozglądnęłam się wokół siebie, zupełnie inaczej zapamiętałam Jego pokój. Teraz zamiast schludnego pomieszczenia widać było tylko porozrzucane ubrania, poplamione szare ściany i parę nagród rzuconych w kącie. Podniosłam jedną z nich i lekko się uśmiechnęłam - ' Dla Harry'ego Styles'a - najseksowniejszego mężczyzny 2012 roku. Europe Music Awards '. Z tym akurat bezdyskusyjnie mogłam się zgodzić. Dokładnie pamiętałam kiedy ją dostał, miałam mu okazję towarzyszyć. To był jeden z listopadowych dni, wtedy po raz pierwszy pokazaliśmy się publicznie, świat dowiedział się o naszym związku, a nasze zdjęcia znalazły się na każdym z możliwych portalów plotkarskich. Pamiętam też, że to właśnie tego dnia, po gali zaszyliśmy się w hotelowym pokoju i spędziliśmy jedną z najwspanialszych nocy życia.
- Meg, wstałaś już? - jego krzyk z głębi mieszkania otrząsnął mnie z zamyślenia.
- Yhymm... - przeciągnęłam leniwie i udałam się na poszukiwania mojego... przyjaciela? chłopaka? znajomego? Po wczorajszej rozmowie sama nie wiem jak nazwać naszą relację. Może po prostu dalej śnię, a za chwilę znowu będę leżeć koło zaćpanego ex chłopaka w łazience? 
- Coś się stało? - Harry zrobił zdziwioną minę - stoisz i przyglądasz się swoim stopom od dobrych kilku minut.
Znowu oderwałam się od rzeczywistości. Usprawiedliwiłam się mówiąc szeptem :
- Chyba za dużo myślę. I to mnie gubi.
Jego reakcja kompletnie mnie zaskoczyła. Po raz kolejny w ciągu doby podszedł do mnie, uśmiechnął się i przytulił. A może nawet sytuacja w łazience była snem? A my dalej jesteśmy w sobie zakochani na dobre i na złe ? Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i nie iść na tę pamiętną imprezę. To ja byłam powodem załamania nerwowego Harry'ego, Jego uzależnienia i tych wszystkich okropnych słów ze strony ludzi. Fani i tak dowiedzieli się o wszystkim, a ja według nich byłam tą największą suką, która zraniła ich kochanego idola. Czasami zapominam z kim tak naprawdę się związałam, chodząc z nim jestem w związku otwartym również z jego menadżerem, kolegami z zespołu i z milionami psycho-fanek. Daje to się we znaki, gdy tylko otworzę swojego maila czy wyjdę na ulicę. Z powody szerzącego się jadu usunęłam wszystkie portale społecznościowe. Jestem za słaba psychicznie na krytykę, nawet jeśli zdaję sobie sprawę, że jest bezpodstawna. Harry zawsze mnie wspierał, pocieszał, mówił, że jest najwspanialszym co Go w życiu spotkało i nigdy nie pozwoli mi odejść. Jak mogłam to zepsuć ? Może te dziewczyny mają rację? Jestem suką i nie umiałam docenić szczęścia jakie otrzymałam ?
- Tak bardzo mi Cię brakuje, Harry. - pomyślałam odrobinę za głośno.
Nie odpowiedział nic, rozluźnił tylko nasze objęcie i spuścił głowę.
- Przepraszam, nie powinnam... Po prostu tęsknię za tym co było, tylko nadzieja trzyma mnie przy życiu.
- Nie łudź się, chciałbym to naprawić, ale myślę, że nie jestem w stanie na nowo Ci zaufać. Cieszmy się po prostu chwilą. 
W ciągu tych minut ciszy nawet deszcz odbijający się od szyb wydawał się głośny. Bałam się momentu kiedy w końcu wyjdę z Jego mieszkania, a 'chwila, którą mamy się cieszyć' dobiegnie końca. Już zawsze chciałam czuć ten zapach wanilii pomieszany z kawą jaki roznosił się wokół Niego. Pragnęłam budzić i się i zasypiać patrząc w te hipnotyzujące, zielone oczy. Być z nim szczęśliwa, tak po prostu, na zawsze.
- Znowu myślisz o czymś dołującym? - po raz kolejny wyrwał mnie z transu.
- Myślę o tym, że jestem strasznie głodna. - skłamałam - mam ochotę na gofry, czy Nasza Chwila może trwać w kawiarni ? - uśmiechnęłam się, jeśli to wszystko za niedługo miało się skończyć chciałam wykorzystać ten czas w pełni.
- Z wielką chęcią zabiorę Cię na gofry. - odpowiedział mi promiennym uśmiechem. Tym, który tak uwielbiałam.
Chwilę potem stałam już gotowa do wyjścia, włosy rozpuściłam i nałożyłam na siebie to - jedne z rzeczy jakie zostawiłam kiedyś w szafie Harry'ego. On już przyjechał po swoje ubrania, ja jeszcze nie miałam okazji. Z racji tego, że pod żadnym pozorem nie chcieliśmy zostać rozpoznani oboje włożyliśmy czarne Ray-bany. Był słoneczny dzień w Londynie, nikt przynajmniej nie weźmie nas za dziwaków. Idąc zatłoczonymi ulicami cieszyliśmy się swoją obecnością. Choć na moment udało nam się zapomnieć. Opowiadaliśmy sobie o swoich planach na przyszłość, wspomniałam kilka razy o swojej szkole, a On o kończącej się trasie koncertowej. Przez Jego niedysponowanie kilka koncertów musiało zostać odwołanych i przesuniętych na późniejsze terminy. 
- Za niedługo jadę do Japonii, ostatnim razem nie umiałem używać tam nawet toalety.
- Zawsze byłeś idiotą, myślę, że to nie w toaletach problem. 
Dostałam od niego kuksańca po czym zaczął śmiać się razem ze mną. Po tym znowu zapadła niezręczna cisza. Karetka dudniła na sygnale, grupka dzieci krzyczała jedząc lody. A my byliśmy coraz bliżej końca, końca tego cudownego dnia.
- Ha-Harry... - zaczęłam  jąkać się pod nosem. Przyglądałam się na ulicy każdej przechodzącej obok parze. Uważnie śledziłam ich ruchy, w każdej z nich widziałam siebie i Jego.
- Kim my w ogóle tak naprawdę dla siebie jesteśmy? - dokończyłam nieśmiało.
Jedna kobieta zwolniła tempa, jakby chciała usłyszeć odpowiedź. Ja również się zatrzymałam, a kilka osób niemal potknęło się klnąc pod nosem.
- Nie mam pojęcia. I nawet nie chcę wiedzieć. Bądźmy po prostu, dla siebie i z sobą chociaż przez kilka godzin.
Po raz kolejny dał mi niepewną odpowiedź. Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Straciłam nawet ochotę na jedzenie. Za każdym razem, gdy zaczynaliśmy rozmawiać na poważnie liczyłam na to, że w końcu usłyszę to czego oczekiwałam - ' wybaczam Ci'. Dwa słowa, dziesięć liter.


Dni mijały, a ja na nowo zaczęłam zżywać się z miłością mojego życia. Zostały nam dokładnie 2 dni i 8 godzin do sylwestra. Właśnie wtedy Harry wyjeżdża w trasę koncertową, a ja wracam do domu. Znowu podzieli nas ocean, tysiące kilometrów i strefa czasowa.

'Myślę, że zawsze będę za Tobą tęsknić
Tak jak gwiazdy tęsknią za słońcem na porannym niebie
Lepiej późno niż wcale
Nawet jeżeli odszedłeś, będę nadal dokądś zmierzać'
Wsłuchiwałam się w tekst piosenki lekko kołysząc się na łóżku. Harry na chwilę wyszedł spotkać się z menagmentem po raz pierwszy od kilku tygodni. Obiecał, że za niedługo wróci i oglądniemy film. Uśmiechałam się jak głupia na samą myśl o tym, kiedyś było to nasze ulubione zajęcie. Po prostu siedzieliśmy, śmialiśmy się i wytykaliśmy nadmiar botoksu czy dodatkowe kilogramy aktorom. Cieszyliśmy się sobą. W pewnym momencie muzyka na chwilę przycichła, dostałam sms'a.
 Muzyka znów zaczęła grać. ' Nie łudź się, nie płacz, odpuść ' - powtarzałam to sobie w kółko.

_____________________________________
Jeśli mam być szczera to wyjątkowa wena, z którą zaczęłam pisać ten rozdział ulotniła się po 5 zdaniu. Trochę nie wiedziałam jak to rozwinąć, żeby było z sensem, zawierało więcej szczegółów niż poprzednie, a jednak nie nudziło. W każdym razie mam nadzieję, że wyszło znośnie. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz