15 grudnia 2013

XI - ' There’s no easy way, to come back from where you came '

'Jednak to nie miłość trzyma mnie tutaj
I to nie jest to, co chciałbyś usłyszeć
Więc wracam do Santa Monica,Nowego Jorku, do Los Angeles
Nigdy nie wrócę, nie ważne, co zrobisz czy powiesz
Bo tak bardzo się obawiam
I miałam tego dość, paniki i strachu
Nie ma nic w twoim sercu
Myślałam, że mogę to zmienić'

 


Drogi Pamiętniku,
Od paru miesięcy nie miałam siły ani czasu powrócić do pisania. Lecz teraz, gdy tak dużo się dzieje nie mogłabym żyć z myślą, że gdzieś tego nie uwieczniłam. Ale zaczynając od początku...
Jeżeli ktokolwiek, kiedykolwiek powiedziałby mi, że po tym wszystkim co ostatnimi czasy mi się przydarzyło, znowu będę mogła być szczęśliwa wyśmiałabym go. Ale życie nas zaskakuje, nieprawdaż?
Będąc zadłużona w Harrym nie widziałam poza nim świata. Dopiero gdy całkiem się od niego odcięłam zaczęłam doceniać te wszystkie rzeczy jakimi raczyli mnie przyjaciele i rodzina. Zaczęłam nawet wychodzić z domu, a w każdy piątkowy wieczór razem z Astrid spędzałam czas w pobliskim klubie. Podczas jednego z tych wypadów spotkałam Ryan'a. Z początku unikałam go jak ognia i wyciągałam Astrid na drugi koniec parkietu, aby tylko przypadkiem na niego nie wpaść. Ale to on celowo wpadł na nas. Jakby nigdy nic podszedł i tym wszystkim znanym, grubiańskim tonem zaszczebiotał ' Megan! Astrid ! Jak dawno się nie widzieliśmy '. Przyjaciółka popatrzyła tylko na mnie chcąc znaleźć jakiś znak na mojej twarzy, nie wiedziała czy może się odezwać, czy może lepiej jak po prostu odejdziemy na pięcie. Wybrałyśmy drugą opcję, a chłopak tamtego wieczoru już więcej do nas nie podszedł.
Astrid znała moją historię z Ryanem, wiedziała, że to z nim zdradziłam Harry'ego. Dlatego jeszcze bardziej zaskoczyłam ją, gdy podczas spotkania w kawiarni na pytanie z kim tak często się spotykam odparłam, że z nim. Wymykałam się wcześniej z zajęć na uczelni, aby pobyć u jego boku choć parę chwil. Cała sytuacja od początku była trochę skomplikowana, po tym jak bez słowa zignorowałyśmy go w klubie wydzwaniał i pisał do mnie smsy prosząc o spotkanie. W końcu uległam i zdecydowałam spotkać się z nim w parku. Jakie było moje zdziwienie, gdy zauważyłam go z bukietem kwiatów w dłoni. Przeprosił mnie za wszystko co stało się 'wtedy'. Dawno nikt tak się dla mnie nie postarał, widząc nutę zainteresowania moją osobą postanowiłam puścić wszystko w zapomnienie. Udało mi się nawet zauważyć, że chłopak onieśmiela uśmiechem, a widok jego jasnobrązowych włosów zaczesanych do góry przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Był idealny, jak Harry, ale ten Harry sprzed pól roku. 
Od tamtego czasu spotykałam się z Ryanem codziennie. Coraz bardziej zaczął mnie fascynować. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych, miał duszę artysty co również mnie kręciło. Po szkole pomagał swojemu ojcu w warsztacie. Był tak normalny, że aż wyjątkowy. Zdawał się nie mieć wad. Mogłam porozmawiać z nim o wszystkim i niczym i godzinami słuchać jego żartów. Nie było tak jak z Harrym : nie odbierał w pół zdania telefonu tłumacząc się, ze dzwoni do niego menadżer, nie wystawiał mnie do wiatru pisząc sms'a, że sesja zdjęciowa przeciągnęła się kilka godzin. A przede wszystkim nikt nie kamerował nas i nie wzbudzał sensacji. Ryan był tym czego trzeba mi było w tamtym momencie - stabilizacją.
A więc podsumowując nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy, nie doszło jeszcze do niczego poważnego, ale mam wrażenie, że jeśli w końcu nie przestanę być ślepo zakochana w Harrym to zostanę sama. Muszę zacząć nowy rozdział w swoim życiu, a przynajmniej tak mówił psycholog. O! Kolejna nowość - za namową rodziców zaczęłam chodzić na terapię. Lekarz pomagał mi zapanować nad bezpodstawnymi napadami złości i płaczu. I nad tymi snami, w których widziałam siebie i Harry'ego zaćpanych w łazience, prawie w dzień w dzień budziłam się z wrzaskiem zalana potem. ' W końcu jesteśmy razem, martwi, na zawsze' - to właśnie powtarzał głos w śnie.
Ale teraz wychodzę na prostą, Ryan we wszystkim mnie wspiera i mówi, że gdy tylko terapia się skończy zabierze mnie na wakacji, gdzieś daleko gdzie nic nie będzie mnie dręczyć. Uważam, że jest to naprawdę urocze.
Do napisania !

Zamknęłam pamiętnik i popatrzyłam na zegarek, była już prawie 23. Usadowiłam na kolanach jeszcze komputer i weszłam na twittera - odkąd nie byłam z bożyszczem nastolatek na nowo postanowiłam założyć tam konto. W końcu w jakiś internetowy sposób mogłam być bliżej przyjaciół, niby głupota, a tak bardzo mnie cieszyła. Tylko czasami jeszcze zdawały się dochodzić do mnie niemiłe komentarze, jednak nawet najbardziej psychicznym fankom w końcu nudzą się takie rzeczy.
Przeglądając stronę główną jak zawsze pochłonęła mnie niezliczona masa zdjęć i statusów znajomych i gwiazd jakie na owym portalu obserwowałam. Kilka z nich miałam nawet okazję poznać dzięki Harryemu. Pamiętam jak o naszym rozstaniu z gazet dowiedziała się Miley Cyrus, choć nie znałyśmy się zbyt dobrze zadzwoniła do mnie i zaproponowała spotkanie : 'wiedziałam, że Cię tylko wykorzysta, tylko czekałam aż media napiszą o jego kolejnej zdobyczy. strasznie mi przykro Meg' tłumaczyła. Wtedy szczęka opadła mi niemal na podłogę, kto spodziewałby się, że jest z niej taka uczuciowa osoba? Dużą rolę odegrała też Cara Delevingne, smsowałam z nią odkąd miałam okazję zamienić z nią parę zdań podczas pokazu Victoria's Secret, na którym występowała gościnnie. Podobno dała kiedyś Harryemu kosza dlatego podczas pokazu, gdy szła za każdym razem patrzył w inną stronę, ups. Nagle pomiędzy wiadomościami zobaczyłam coś co mnie zaintrygowało. Pewna dziewczyna o jakże oryginalnym imieniu Darcy Styles napisała : 'wejdź w ten link, patrz co narobiłaś szmato. Mógł przez Ciebie zginąć, nie masz sercaaaa !!'. Pospiesznie kliknęłam w załącznik i zamarłam. Nagłówek głosił ' HARRY STYLES CHCIAŁ POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO ! Znaleziony w Tokio przed koncertem nastolatek spożył zabójczą dawkę bliżej nieznanych pigułek, jeden ze znajomych twierdzi, że leczył tak złamane serce ! (SKANDAL)
Serce zabiło mi mocniej. Czy to prawda? Czy ten idiota znowu bierze ten syf? W tym momencie byłam bardziej wściekła niż zrozpaczona. ' Nie dam się wciągnąć znów w to bagno' - pomyślałam i zamknęłam komputer. Pomimo tego, że gdzieś głęboko w sercu dalej mi na nim zależało nie mogłam rzucać wszystkiego bo jakieś głupi portal plotkarski obwiniał mnie o jego głupotę. Był dużym chłopcem, a ja nie byłam już dla nikim ważnym. Jedyne na co się zdecydowałam to telefon do Zayn'a. Chciałam móc usnąć spokojnie bez tych dręczących moje sumienie pytań i domysłów. Po trzecim sygnale odebrał.
- Cz-cze-cześć - zaczęłam dość cicho nie do końca wiedząc jak sformować dalsze zdania. W końcu nie rozmawialiśmy parę tygodni. 
- Megan? - Mulat był wyraźnie zdziwiony słysząc mój głos
Wdech, wydech, wdech, wydech. Meg, załatw to szybko i idź spać, jutro masz ciężki test.
- Och, ja... ja po prostu chcę wiedzieć czy to prawda. Czy ten idiota serio zrobił sobie krzywdę? Czy... czy on... żyje? Prawda, że żyje?
Na jednym wdechu wyrzuciłam to z siebie. Niecierpliwiłam się trochę słysząc tak długo ciszę po drugiej stronie słuchawki. W końcu rozległo się krząknięcie po drugiej stronie i chłopak zaczął mówić :
-Wszystko jest okej, co prawda nie jest w najlepszym stanie, ale żyje i wygląda na to, że za niedługo się pozbiera. - znowu nastała cisza, napięcie jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie był w pełni na to zdecydowany. - Meg, on naprawdę Cię kocha. Nie wiem czemu to zrobił, ale od dłuższego czasu powtarzał, że rzucił to dla Ciebie. Jesteśmy na niego wściekli - kontynuował - i wiemy, że masz już kogoś na oku, media są bezlitosne, ale...
- Przejdź do rzeczy.
Denerwowała mnie jego niepewność, chciałam mieć już to za sobą. Odetchnęłam z ulgą, że nic poważnego nie stało się Harryemu, ale i tak był dla mnie skończonym idiotą. Przeszłością, której starałam się nie rozpamiętywać. Ale czy jest to w ogóle możliwe? Jego osoba powracała jak bumerang raniąc mnie znów i znów.
- Na pewno między Wami koniec? Może pogadalibyśmy z nim z chłopakami. Dzięki Tobie stał się kimś lepszym i przez Ciebie stoczył się na nowo. - mówił Zayn.
- Przepraszam, że co? Prze mnie? 
Już miałam wykrzyczeć mu wszystko co leżało mi na sercu w słuchawkę, ale chłopak mnie uprzedził i znów zaczął mówić.
- To nie miało tak zabrzmieć. - tłumaczył - po prostu... a zresztą, to wszystko jest do dupy. Cze...
Krzyknęłam pospiesznie do słuchawki zanim zdążył się rozłączyć. 
- Zayn, obiecaj, że nikt nie dowie się o tej rozmowie.
Bardzo zależało mi na tym, aby Harry nie myślał, że mi na nim zależy. Nie chciałam znów oglądać jego szopek, słuchać bezsensownych przeprosin, a potem znowu dać łamać sobie serce.
- Jasne, nie ma sprawy, narazie. - dość poirytowany, sama nie wiem czym, zakończył rozmowę.
Nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć na pożegnanie.
Gdy moja ciekawość została zaspokojona w końcu poczułam się lepiej. Otworzyłam ponownie laptopa, a Darcy odpisałam : ' nie mieszaj mnie w to, buziaczki.'
Okryłam się szczelniej kołdrą i prosiłam w myślach o noc bez koszmarów.

_________________________________
Wiem, rozdział miał ukazać się w piątek ! Przepraszam, przepraszam, bardzo przepraszam.

Chcę też podziękować wszystkim czytelnikom, ponad 1000 (!) wejść, pozytywne komentarze.
Matko, to naprawdę wspaniałe uczucie patrzeć, że ktoś docenia to co robisz.
Do następnego rozdziału ! :)

1 komentarz:

  1. Boski rozdział (: Mam nadzieję że jak najszybciej dodasz kolejny rozdział, bo nie mogę się już doczekać co będzie dalej (:

    OdpowiedzUsuń