'Daj mi trochę czasu albo wypal to uczucie we mnie
Zagramy w chowanego, aby odwrócić sytuację
Jedyne czego pragnę, to móc poczuć smak twoich ust'
Zimny podmuch wdarł się przez otwarte okno. Chwyciłam za skrawek materiału, aby szczelniej się nim okryć, jednak coś znacząco mi to uniemożliwiało. Przekręciłam się na drugi bok, zobaczyć co ciąży na kołdrze i wtedy wszystko nabrało sensu. Moje Szczęście leżało obok zawinięte niemal w kokon tak, że widziałam jedynie Jego zmierzwione włosy. Co do włosów... po tej 'pożegnalnej nocy' wcale mnie to nie dziwiło. Z zaplecza klubu wyszliśmy trzymając się za ręce co zwaliło na nas pełno pytających spojrzeń ekipy i reszty zespołu. Na ich reakcje jedynie wybuchnęliśmy śmiechem i nie tracąc czasu nawet na pożegnanie zamówiliśmy taksówkę do jednego z pobliskich hoteli. W tym momencie liczyliśmy się tylko my. Cały czas towarzyszyła mi niesamowita adrenalina, ale myślę, że był to jej przyjemny rodzaj. Tak jak prosił Harry, po prostu zapomniałam. Robiłam to co od dawna chciałam - cofnęłam czas, na niby, na chwilę, ale wróciłam do swojego życia z bajki u boku mojego księcia.
Harry obrócił się w moją stronę i trącając moje udo wyrwał mnie z zamyślenia. Urocze dołeczki towarzyszyły szerokiemu uśmiechowi.
- Już nie śpisz, piękna?
Zarumieniłam się. Przysięgam, że Jego zaspany głos można porównać do głosu anioła. A może On sam urwał się z nieba ? Chłopak zobaczył mój wstydliwy uśmiech i złożył całusa na mojej skroni.
- Jesteś jeszcze piękniejsza, gdy się rumienisz. - wyszeptał blisko mojego ucha po czym przeniósł uwagę na moje usta. Jego malinowe wargi tak idealnie komponowały się z moimi, jakby były dla siebie stworzone. Może to ten rodzaj przeznaczenia kiedy coś z góry zostało zaplanowane, a Ty dziękujesz codziennie za to Bogu? Zachichotałam, chyba za dużo myślałam. Wplątałam ręce we włosy mojego napastnika, cały czas w przerwie na oddechy chichocząc.
~* ~
- Na pewno dotrzesz sama do domu? - stałam w holu ubierając się, Harry był oparty o próg łazienki z ręcznikiem przewiązanym w pasie. - wiesz, że mogę Cię odwieść. To byłoby nawet lepsze dla naszego medialnego wizerunku ! - uniósł zabawnie brwi i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Cieszyłam się, że w końcu mogliśmy żartować o tym co wokół nas się dzieje. Już nigdy więcej nie chciałam widzieć wściekłego Harry'ego - nie z mojego powodu. Z pewnością tego nie zaakceptował, ale pogodził się z tym, czuł się winny, że zawiódł zespół i teraz to jedyna droga, aby wszystko naprawić. Poprzedniej nocy dużo o tym rozmawialiśmy, przeprosił mnie za swoje zachowanie, a ja wytłumaczyłam mu dlaczego podpisałam z Paulem umowę. Ustaliliśmy też, że całe pieniądze jakie za to dostaniemy przeznaczymy na cel charytatywny. Dzisiaj kończył się nasz związek, ale medialna szopka skończy się dużo później dlatego to drugie - ostateczne pożegnanie - chcemy odbyć w takiej samej zgodzie. Harry miał naprawdę złote serce. Nie dziwię się, że nikt nie wierzył w to, że ma problemy z narkotykami, przecież nawet ja nie mogłam w to uwierzyć. Sporo fanów odwróciło się przez to od niego, rodzice sądzili, że 'narkoman' to zły idol dla ich dzieci, a gazety wymyślały co nowe idiotyczne plotki to o nim to o mnie. Wyraźny grymas wkradł się na moją twarz. Podeszłam do Harry'ego i przewiesiłam ręce na jego ramiona. Stanęłam na palcach prawie zrównując się twarzami.
- Musisz mi coś obiecać, okej? - mówiłam trochę jak do małego dziecka, ale On głęboko w środku nim był.
- Co tylko chcesz, piękna.
Ucałował czubek mojej głowy.
Szybko powstrzymałam uśmiech, aby go nie zauważył. W tym momencie miałam wyglądać na śmiertelnie poważną, co z tego, że w brzuchu czułam motylki.
- Już nigdy, przenigdy nie tkniesz się narkotyków. - każde słowo wymówiłam wolno i wyraźnie z naciskiem na 'nigdy'.
Chwila milczenia z Jego strony mnie zdezorientowała. Czy nie mógł tego rzucić? A może dalej brał?
- Wiesz, że z tym skończyłem. Obiecuję, nigdy więcej.
Kamień spadł mi z serca. Wtuliłam się mocną w gołą klatkę piersiową Harry'ego. Ciągle było czuć zapach cynamonowego, hotelowego żelu pod prysznic. Wtedy już wiedziałam, że nadszedł ten czas. Musieliśmy wrócić do rzeczywistości. Poprzedniego dnia ustaliliśmy, że nie będzie rozmawiać na temat pożegnania, że nie powinniśmy płakać i szukać idealnych słów na rozstanie. Po prostu odejdziemy w ciszy, szybko, bezboleśnie. I tak robiliśmy. Ujął moją twarz w dłonie składając długi pocałunek na moich ustach, a potem po prostu wyszłam. Choć łzy cisnęły mi się do oczu nie przestawałam się uśmiechać. Kochać to znaczy pozwolić odejść, to najwyższy stopień miłości. Będziemy widzieć się jeszcze setki razy; jutro, za tydzień, za miesiąc, ale nie będziemy już patrzeć na siebie tak samo. Pożądanie zniknie, a na jego miejsce wstąpi przyjaźń, a po niej obojętność. Stopniowo wszystko dobiegnie końca, bez bólu i żalu. Tak jak powinno.
______________________________
20 komentarzy = kolejny rozdział
twitter opowiadania : @Hope_Fear_Blog
Wspaniały ale smutny <3
OdpowiedzUsuńCudowny :-)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Zresztą tak jak każdy :P Uwielbiam Twoje opowiadanie, jest jednym z moich ulubionych :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam - Zosia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Nie mogę się doczekać nexta ^^ Pozdrawiam @PauuuLka
OdpowiedzUsuńJezu! Czy oni musza byc tacy glupi? Przez to "pozegnanie" beda bardzoej tesknic ale jak dla nas to lepiej bo wielsze szanse na powrot Hegan? Xd faktycznie swiesznie brzmi. Swetny blog. Jeste to moj pierwszy komentarz na tym blogu i naprawde juz go uwielbiam (w sensie ze opowiadanie a nie komntarz) xd
OdpowiedzUsuńSophie xx
Jezujezujezu
OdpowiedzUsuńJak ja sie ciesze ze to znalazlam (w sumie to polecila mi to Sophie [komentarz wyzej] ) mam lzy w oczach
Bedzoe piekny powrot Hegan prawda? Oczywiscie ze bedzie!!! XD
Teraz to rycze...
♡♥♡♥♡
Mogłabyś dodać opcję obserwatorów?? plossseee
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie!!!!!! Mam nadzieję, że sytuacja między Megan a Harrym ułoży się pozytywnie. Kurde!!!! Nie mam słów! Oni muszą być razem!!! Czekam na następnyyyyyy!!!!!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMichalina